wtorek, 15 listopada 2011

the wall

Szłam dziś ulicą i trafiłam na ścianę. Nabiłam sobie guza. Myślę sobie: "Ściana. Nie ma wyjścia." Ale po chwili zauważyłam, że wcale nie miałam racji: jest wyjście, maleńkie, ale jest - w sam raz dla mnie. Trzeba się tylko przecisnąć przez wąski tunel, przejść kilka metrów w niewygodnej pozycji, upaprać sobie spodnie. Co z tego, skoro w końcu wstanę i pójdę dalej, przed siebie? Trzeba chcieć. A co z guzem? Poboli i za parę dni zniknie. W nosie mam takie ściany. Dam sobie radę. Bo wracać się nie będę, nie ma takiej opcji.

Trzeba chcieć.
Przecież psia kupa na chodniku nie jest niczym nowym, shit happens, jak to kiedyś powiedział Forrest Gump. Ominąć. I tyle. 

1 komentarz:

  1. Co to takie ściany dla nas? Zawsze sie znajdzie jakaś ściana, ale tylko niektórzy potrafią ją ominąć, inni uznają ją za przeszkodę nie do pokonania, ale my nie jesteśmy INNI ;) Wall happens ;) i już :)

    OdpowiedzUsuń