niedziela, 27 listopada 2011

"I need some time"

Zrobiłam listę rzeczy do zrobienia. Do końca roku. Liczba podpunktów: 17. Liczba podpunktów wyróżnionych na czerwono: 7. Liczba podpunktów wyróżnionych na czerwono i napisanych drukowanymi literami: 2. Tak jest!
Dam radę, bo jestem duża, samodzielna, fajna i w ogóle.
Byłabym jeszcze fajniejsza, gdyby nie moje kombo: zapalenie zatok i oskrzeli, które wyłącza mnie z życia na kolejny tydzień. Najbardziej pasjonującą czynnością, jakiej oddaję się od zeszłego tygodnia, jest spanie. Na inne rzeczy jakoś nie mam ochoty.
Ktoś chętny, żeby napisać za mnie pierwszy rozdział licencjata? Deadline jest w środę, zapewniam bibliografię, a w nagrodę ktoś dostanie dobry uczynek, który pomoże mu w dostaniu się do Nieba (+ opychanie się ptasim mleczkiem, all inclusive).

No dobra, skłamałam. Oprócz spania robię jeszcze jedno: mianowicie ćwiczę silną wolę. Idzie mi rewelacyjnie, powstrzymuję się od wczoraj. A tak na marginesie: geez, ale bym się napiła piwska! Kij z tym, że od piwa rośnie brzuch. Rosną też cycki!

Zaczęłam już przygotowania do przeprowadzki, spakowałam parę rzeczy. Gdybym czekała z wszystkim do ostatniej minuty, straciłabym pewnie połowę moich rupieci, a tego nie chcemy, prawda?

It's always darkest before the dawn.

Parę dni temu moje Chlebki skończyły 9 miesięcy! Urosły, skubane. Dzisiejsza próba przetransportowania Kropki i Karmela za jednym razem skończyła się tym, że oba się przelały przez moje ręce. Ja chcę je z powrotem takie maleńkie! (I wygodne w noszeniu: Kropka + Karmel = 8,5 kg)
Jestem taka dostojna, oh yeah.
Karmel, zombie cat
Koci żółwik.

    PS. Chciałam również podziękować za prawie 600 odsłon mojego bloga! Przeglądały mnie osoby z Polski, Rosji, Niemiec, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Norwegii, Szwecji, Australii, Włoch i Bułgarii. Woooooooooooooooah!
    Dzięki! Thank you! Danke! Spasiba! Gracias! Grazie!Takk! Tack!

    środa, 23 listopada 2011

    Stoją dwie blondynki...

    ...przy windzie i jedna mówi:
    - Zawołaj windę!
    Blondynka woła:
    - Winda, winda!!!
    Druga blondynka mówi:
    - Nie tak, przez guzik!
    Blondynka łapie swój guzik od bluzki i mówi:
    - Winda, winda!!!

    (czyli kawał o blondynkach ze specjalną dedykacją dla pewnego Gałka, która razem z Oliszją sprawia, że zapominam, dlaczego nie chce mi się rano wstać z łóżka)

    Byłam wczoraj u lekarza, pani doktor stwierdziła: "Srogo! Zapalenie oskrzeli! Charczysz jak stara lodówka!", po czym przepisała mi antybiotyki i zwolnienie. Od wczoraj do dziś. Chyba sobie robi kpiny.
    Niestety moje oskrzela nie chcą dać o sobie zapomnieć, tak więc mimo siedzenia w domu i ambitnego planu napisania (przynajmniej rozpoczęcia) pierwszego rozdziału pracy licencjackiej siedzę w kuchni, pod szlafrokiem i kołdrą,  i kiedy czuję, że zaraz się uduszę - wystarczy, że włożę głowę do lodówki. Naprawdę pomaga, potwierdzone farmakologicznie.

    Ale jutro siądę i napiszę. Obiecuję. Nawet wyślę. No dobra, nie oszukujmy się. Nie siądę, nie napiszę i nie wyślę. Będę SPAAAĆ, a Wy będziecie się uczyć/pracować! Ha ha ha! Nie zmienia to faktu, że czuję się mega przybita. Ale jak to G. stwierdził: "Spokojnie, koniec myślenia o nim, skup się TYLKO na sobie, teraz Ty jesteś najważniejsza" - TAAAAAK! W końcu każdy medal ma dwie strony.

    niedziela, 20 listopada 2011

    Eghehu... kłaczek

    Nadszedł ciężki czas dla Kaima spod znaku Skorpiona.
    Oczywiście nie muszę mówić, że Skorpiony są ultra fajne i to nie podlega dyskusji, bo to wie każdy. I każda. I każde?
    Zastanawiającym jest fakt, że z każdym moim katarem czuję się coraz głupsza. Prawdopodobnie potwierdza się teoria wysnuta przy kuflu piwa, że "katar to tak naprawdę mózg, który się rozpuszcza, a przecież musi którąś stroną wylecieć, toż to logiczne!". Wniosek z tego taki, że za jakiś 5 lat w mojej czaszce nie zostanie już nic poza jakimiś organicznymi chrząstkami. Myśląc przyszłościowo postanawiam zapisać swój niewielki dobytek w testamencie i podzielić go między następujące osoby:
    Oliszja 100%
    W razie problemów ze zrozumieniem odsyłam do TwojaStaraMaPółPiętyATwojaNieMaPleców.

    Uczyniłam również znaczny postęp w pisaniu mojego licencjata. Utworzyłam nowy dokument tekstowy, nadałam mu imię "Licencjat" i rozszerzenie .docx (a podobno jak się czemuś nada imię to znaczy, że się zaczyna przywiązywać do tego czegoś), a następnie zapisałam go w folderze "Licencjat" gdzieś w otchłani mojego twardego dysku. Jutro trzeba będzie sformatować marginesy - wiadomo, trzeba sobie pracę dozować, żeby się nie zniechęcić.

    Zdumiewającym wydawać może się również to, iż wcale nie czuję się jak żelek Akuku. Wręcz przeciwnie, jestem trochę pusta w środku, ale podobno do wszystkiego można się przyzwyczaić. Trzeba chyba być niesamowicie niesamowitym, żeby przyzwyczaić się do nowego statusu na fejsie, którego nie zmieniało się prawie dwa lata. Szaleństwo! S z a l e ń s t w o ! ! !

    Poza tym robię wszystko, żeby nie stetryczeć w wieku dwudziestu jeden lat. I jest to jedyne zajęcie, jakiemu się ostatnio tak namiętnie oddaję! Nie mówię tu o byciu mną, bo to samo w sobie jest wystarczająco trudne i wyczerpujące.

    "Powinnaś mieć Ironia na drugie imię." - powiedział X, i były to najbardziej szczerze słowa wypowiedziane z ust mężczyzny w przeciągu jakichś 5 lat. Jak najbardziej prawdziwe. Wcale nie jestem miła! Blee!

    piątek, 18 listopada 2011

    "W życiu samotnych Skorpionów...

    ...będą teraz okazje do zawierania nowych znajomości, ale nie warto podejmować pochopnych decyzji. Wszystko może wydawać się cudowne i obiecujące lecz planety wyraźnie wskazują, że bez komplikacji ani rusz... Niewykluczone też, że stały związek okaże się teraz pomyłką. Skorpiony z początku znaku czekają teraz bardzo trudne dni! Pomocne mogą okazać się rady Byka. Na szczęście już za chwilę twoje życie oraz relacje z ludźmi zmienią się na lepsze."

    Skorpion: 23.10 - 21.11.
    Byk: 21:04. - 20.05.
    Kaim: 25.10.
    How did they know that?! Fffffffffuuuuuuuuuuuuu!

    Okej, innymi słowy, gdyby ktoś nie zrozumiał subtelnego przekazu: została dziś podjęta dorosła decyzja i tym samym sposobem Kaim został Kaimem bez Pępka. Albo Pępek został Pępkiem bez Kaima (taka metafora, przykro mi, że jest dziwna).

    Milordzie, wyczuwam  kaca.

    środa, 16 listopada 2011

    Gdyby ktoś zadał mi pytanie...

    ...o czym marzę w tej danej chwili, odpowiedzią byłoby: łóżko i 12 godzin snu.
    Moja kocia natura (a może raczej: kurza?!) wychodzi na jaw, gdy wstaję - jest ciemno, wracam do domu - jest ciemno, więc praktycznie cały dzień chce mi się spać. Właściwie nawet śpię, z różnymi skutkami, guzami, siniakami, wpadaniem na różnych ludzi (to w przypadku zasypiania na stojąco w autobusach), dziwnych pozycjach, z kromką/książką w ręku. Mnie już nic nie zadziwi. 


    Moje przesłanie do świata:
    Ludzie! Jedzcie! Pijcie Kawę! Kochajcie się! (no dobra) I ŚPIJCIE!!!



    wtorek, 15 listopada 2011

    the wall

    Szłam dziś ulicą i trafiłam na ścianę. Nabiłam sobie guza. Myślę sobie: "Ściana. Nie ma wyjścia." Ale po chwili zauważyłam, że wcale nie miałam racji: jest wyjście, maleńkie, ale jest - w sam raz dla mnie. Trzeba się tylko przecisnąć przez wąski tunel, przejść kilka metrów w niewygodnej pozycji, upaprać sobie spodnie. Co z tego, skoro w końcu wstanę i pójdę dalej, przed siebie? Trzeba chcieć. A co z guzem? Poboli i za parę dni zniknie. W nosie mam takie ściany. Dam sobie radę. Bo wracać się nie będę, nie ma takiej opcji.

    Trzeba chcieć.
    Przecież psia kupa na chodniku nie jest niczym nowym, shit happens, jak to kiedyś powiedział Forrest Gump. Ominąć. I tyle. 

    poniedziałek, 14 listopada 2011

    i co dalej, Kaimie, ja się pytam?!

    Z racji tego, że dopadła mnie listopadowa beznadzieja postanawiam coś uczynić w celu wyeliminowania tej, która prawdopodobnie dopadnie mnie i za rok.
    Postanowienie numer jeden:
    napisać super fajne siwi, które stanie się moją przepustką do większego świata!
    (yeah, nie ma to jak jęczenie wiejskiej dziewczynki, dla której Tąpko było - i właściwie dalej jest - centrum wszechświata). 
    Pozytywy?