piątek, 23 grudnia 2011

Dość już tego milczenia!

Jestem Kaktokotem.


Interpretację zostawię Wam, ale wydaje mi się, że jest nadzwyczaj oczywista.

Nie warto. :)
Nie warto pod każdym względem.
Żyjąc na świecie 21 lat mogę powiedzieć, że poznałam niewiele odważnych osób. Jedną z nich jest moja przyjaciółka (jakkolwiek to banalnie brzmi, ale to prawda!). Między innymi dlatego, że nigdy nie bała się powiedzieć mi prawdy. I za to chcę Jej podziękować: za podnoszenie na duchu, sprowadzanie na ziemię, motywowanie do snucia planów i posiadania marzeń, a przede wszystkim - za bycie przy mnie od ponad dziesięciu lat. Oliszkaaaaa! <3

Życzę Wam na te święta, abyście spędzili je w gronie osób, które kochacie i które Was kochają.
Dla mnie tegoroczne Boże Narodzenie będzie wyjątkowe. Mam nadzieję, że dla Was też.

niedziela, 4 grudnia 2011



Z ostatnią dedykacją.
Tylko tyle możemy dla Ciebie zrobić.

"No one's truely dead until they're forgotten."

czwartek, 1 grudnia 2011

Kawa.

Czarna Kawa, z fusami, w dużym kubku. Pyszna Kawa, z pianką, która zostaje na łyżeczce. Kawa, która pachnie w całej kuchni i której zapachu nie mam nigdy dosyć. Jedna, druga, trzecia... Kawa. Kawusia. Kawonek. Kawusienieczka. Kawuniątko. (uuu, chyba się ktoś wplątał w małą Kawobsesję!)

Sytuacja rodem z Kaimogrodu. Wieczorne wiadomości, wzmianka o chorobie George'a Michael'a.

K - ja
B - mój brat
S - Spiker w TV

S: George Michael, twórca takich hitów jak "Wake Me Up Before You Go Go"...
B: Co?! ON?!
K: Tak, i jeszcze...
S: ...i nieśmiertelnego "Last Christmas"...
B: Co?! TO TEŻ?!
K: No. I jest gejem.
B: NIE.
S: ...w szpitalu czuwa rodzina i jego nowy partner.
B: NIE. LOL

Na froncie nic nowego. Piszę pracę licencjacką (mam już... nie, nie powiem), czytam Kinga i piję Kawę... (Czy wspominałam już, jak bardzo kocham Kawę? )... i robię listę koncertów, które będą w przyszłym roku. Jak na razie na dwa mnie nie stać (tak, RHCP i Sting, robią sobie jaja, 220zł za najtańszy bilet?!), a ceny trzeciego - Guns'n'Roses, jeszcze nie podali. Wiem, wiem, co to za G'n'R bez Slasha. Ale gdy wybierałam się na koncert Deep Purple zazdrośni ludzie mówili: "Co to za Deep Purple bez Lorda i Blackmore'a?!", a ja Wam mówię: BYŁ CZAD. Jeśli nie przez to, żeby zobaczyć Axl'a Rose'a na żywo, to przynajmniej, żeby wczuć się w klimat! Lepszy Axl w garści niż Slash na dachu. Juicy.

Wyciągnięte z mojej skrzynki odbiorczej, w wolnym tłumaczeniu z języka angielskiego:
Wiesz, ze znajomością łaciny jest tak, jak z elfickim. Z tym, że jak powiesz coś po elficku, wywołasz tym zachwyt rozmówcy, a po łacinie - jedynie litość i współczucie ("O biedaku musisz się uczyć martwego języka, pisać z niego kolokwia i pewnie jeszcze egzamin do tego, jak mi przykro!"). Ja tam wolę elficki. A Ty się ucz szwedzkiego, bo Ci się przyda."

Wiedzieliście, że "Jerk" ze szwedzkiego to po prostu jeden z wariantów imienia "Erik"? Bądź Szwedem, miej na imię Jerk i jedź do Wielkiej Brytanii! (pójdę za to do piekła, gdzie będą sami Jerki i będę pękać ze śmiechu przez całą wieczność, przecież to nie jest w ogóle śmieszne - BUAHAHAHAHAHA! Bigus Dickus też nie - BUAHAHAHAHAHAHA x2) Albo nazywaj się Knut i przyjedź do Polski... 


+ z cyklu Kaim czyta Stephena Kinga (cytat pochodzi z książki "Sklepik z marzeniami"):
"Mężczyźni (i kobiety) potrafią przecież doskonale ranić językami, a Danforth umiał używać języka bardzo skutecznie. Jego ostrze pozostawiło na jej skórze tysiące małych ranek - i to wyłącznie w ciągu ostatniego roku."